Przez lata miałam konto w banku i kartę, za którą nie pobierano opłat przy wypłacie z obcych bankomatów. Pech chciał, że zostałam "przejęta" przez inny bank i sytuacja się zmienia. Jedni chcą nam robić dobrze, martwią się o nasze finanse i zmniejszają opłaty, a drudzy chcąc odbić sobie straty podnoszą je. Wiadomo, że zawsze płaci klient, jak nie tą drogą, to inną. Może te opłaty interchange nie były zbyt uciążliwe, a teraz przyjdzie nam płacić więcej i nie nie tylko za wypłatę z bankomatu, ale też za inne usługi.
Tak przy okazji, siłą rozpędu podnosi się opłaty za różne usługi, ograniczenie darmowych bankomatów, opłata za pobranie mniej niż 100 złotych, opłaty za przelewy natychmiastowe z konta internetowego, opłata za przelanie pieniędzy na swój rachunek w placówce banku, no rewelacja.
"Alior Bank to już kolejna instytucja, która ogranicza dostępność darmowych bankomatów. Wcześniej na taki krok zdecydowały się już m.in. mBank, Bank Pocztowy czy ING. Jest to efekt zmiany w opłatach interchange, czyli w prowizjach które banki pobierają od punktów akceptujących karty. W 2015 roku zostały zmuszone do ścięcia rekordowo wysokich stawek, więc teraz wprowadzają niekorzystne dla klientów zmiany w opłatach za karty i bankomaty."
Będę musiała zapamiętać co i jak i po prostu nie korzystać z tych wspaniałych usług jeszcze bardziej wspaniałych banków, które nie cofną się przed niczym. Albo wypłacać co miesiąc, wszystko za jednym zamachem i trzymać kasę w domu. To jest jakieś rozwiązanie, choć mogą mnie korcić pieniądze, które mam pod ręką. Może ktoś podrzuci ciekawsze propozycje?
Teraz już wiem, dlaczego tak ich boli rzekome finansowe wykluczenie wielu Polaków. Mogli by mieć więcej do skubania i lepsze wyniki, więc uskuteczniają propagandę, by złapać w swoje bankowe sieci kolejnych niezdecydowanych. Płacić za wszystko, wszędzie. To już prowadzi do absurdu.
